Mali ubezpieczyciele chcą wojny cenowej
Niewielkie towarzystwa ubezpieczeniowe obniżają ceny swoich produktów lub dodają bonusy, co nie podoba się większym firmom o ugruntowanej pozycji. Wiedzą one bowiem, że może się to skończyć ujemnymi wynikami finansowymi na rynku, podobnie jak w 2010 roku. Obniżyć ceny polis i tym samym przyciągnąć klientów to żadna sztuka. Trudniej jest jednak utrzymać się z takich praktyk na stabilnej pozycji finansowej.
Dlatego też duże towarzystwa ubezpieczeniowe, takie jak np. PZU czy Uniqua, próbują dostosować oferty do realiów i zdywersyfikować swój asortyment. Im większe ryzyko niesie ze sobą klient, tym większe składki zostaną dla niego wyliczone. Dwudziestoletni kierowca jeżdżący starym pojazdem może zapłacić nawet 40 proc. więcej niż kierowca doświadczony, jeżdżący młodszym samochodem.
– Nie chcemy brać udziału w prostej rywalizacji ceną kosztem wyników finansowych. Dlatego wciąż rozwijamy narzędzia informatyczne służące dobrej ocenie ryzyka, szczególnie w ubezpieczeniach komunikacyjnych, wykorzystując coraz to nowe możliwości, jakie daje baza Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, np. w zakresie analizy historii ubezpieczeniowej klientów – przyznaje Jarosław Parkot, prezes Warty.
Firmy coraz chętniej dywersyfikują swoje produkty, przyznając maksymalne zniżki za bezszkodową jazdę już nawet po trzech latach, oraz niskie dla tych kierowców, w przypadku których ryzyko jest wysokie.
– Nie byłoby to możliwe bez dostępu online do informacji o szkodach klientów, zawartych w bazach prowadzonych przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. W dalszym ciągu rozwijamy model taryfikacyjny oparty na informacji o historii ubezpieczeniowej klientów. Dzięki temu ta segmentacja, która jest kluczem do proponowania atrakcyjnych stawek wybranym docelowym grupom klientów, będzie jeszcze lepsza – wyjaśnia Bartosz Olszycki z departamentu rozwoju produktów komunikacyjnych Warty.